Blog

Piszę sobie czasem tu o fotografii, kawie, gadżetach i tym co mi zalega na sercu.

Czerwcowe Spacerro - duszność wszędzie

MiTo_kawiarnia.jpg

Czerwcowe Spacerro udało nam się rzutem na taśmę. W ostatni dzień miesiąca, pod czujnym okiem słońca lejącego żar na Warszawę, odwiedziliśmy cztery kawiarnie. Pokonaliśmy straszliwe dystanse, spaliliśmy tysiące kalorii i wypociliśmy litry wody aby zobaczyć gdzie warto napić się espresso.Najlepsze w tym wszystkim było to, że w zasadzie wszystkie kawiarnie stanęły na wysokości zadania nalewając do filiżanek co najmniej poprawną kawę. Ciekawy był też fakt, że tylko jeden z odwiedzonych przez nas lokali fundował owocowe nuty w naparze. Tyle słowem wstępu, czas teraz na to co tygryski (nie tylko na cremie) lubią najbardziej czyli miejsca, w których spożywaliśmy:

Pierwszą kawiarnią było MiTo (Waryńskiego 28), a w zasadzie to kawiarnio-księgarnio-galerią - zapowiadało się zatem ciekawie. Espresso z bardzo miłym, kwietnym zapachem i łagodny, jedwabistym body. W smaku delikatny orzech z przyjemnie zbalansowaną goryczką (na początku) i kwaskowatością (na końcu). Ziarna to brazylijski singiel palony w Kofi. Bardzo, bardzo smaczny. Jako ciekawostkę dodam, że MiTo to pierwsza kawiarnia, z tych do których trafiłem, która jest przyjazna Foursquare’owcom. Wpadnijcie, zróbcie check-in’a i cieszcie się bonusem ;)

Dalsze kroki skierowaliśmy ku Take off the Hat (Pańska 98). Słońce dało nam się we znaki więc z radością powitaliśmy chłód panujący w środku kawiarni a już kilka minut później witaliśmy się z espresso. Tutaj też dostaliśmy kawę z czekoladową nutką. Całkiem niezłe ale kwaskowatość zbyt dominowała zahaczając o cierpkość. Nie było tragedii ale wydaje mi się, że można było wycisnąć coś więcej z tych ziaren. Może nieco wyższa temperatura zaparzania by pomogła?

Próbując wygrać z “okiem Saurona” na niebie wsiedliśmy w tramwaj w kierunku ronda z palmą. Wysiedliśmy co prawda przy Smyku aby pożegnać się z 5.29 (brzydkie słowa cisną się na usta gdy pomyślę o likwidacji) ale stamtąd niedaleko już do Cafe Wygodny Rower. Przed kawiarnią rowery, w środku też więc klimaty miłe sercu memu ale czy espresso będzie miłe memu podniebieniu? A i owszem. W smaku gorzka czekolada z taką ulotną nutką cynamonu, smacznie. Ziarna, jak wypatrzyła Magda, z Brazylii.

Ostatni przystanek - Francuska 30 (zgadnijcie adres ;)) to pierwsza kawiarnia po drugiej stronie Wisły w naszych spacerach. Przed kawiarnią spory ogródek i stanowisko baristy więc nie trzeba stać w środku i czekać na kawę. Fajny klimat. Espresso jakie dostaliśmy to jedyne owocowe podczas tego spaceru. Grejpfrutowe w smaku pasowało do takiej pogody działając orzeźwiająco. Ziarna z palarni Kofi ale nie pamiętam kraju pochodzenia albo się nie spytaliśmy. Zwalę to na słońce i udar ;)

Podsumowanie tego Spacerro nie przychodzi mi łatwo. Z miejscem czwartym nie mam problemu natomiast trzy pozostałe kawiarnie to już dylemat, w każdej z nich espresso było super. Osiołkowi w żłoby dano… ale spróbuję:

  1. MiTo - urzekło mnie to espresso, zapachem, smakiem i tym balansem goryczki i kwaskowatości
  2. Francuska 30 - lubię owocowe kawy. Ostatnio miałem przesyt ale przy czterech czekoladowych pod rząd to była przyjemność.
  3. Cafe Wygodny Rower - smaczne espresso, bardzo smaczne nawet. Minimalnie w moim odczuciu “przegrywa” z miejscem drugim przez tą czekoladowatość. Może gdyby upał był mniejszy…
  4. Take off the Hat - espresso porządne ale odstawało mocno od powyższej trójki. Może gdyby nie ta cierpkość.