Blog

Piszę sobie czasem tu o fotografii, kawie, gadżetach i tym co mi zalega na sercu.

Wrześniowy Festiwal Kawowy

Wakacje się skończyły, skończyły się też żarty. ;) Po dwóch miesiącach spacerowej posuchy wróciliśmy na warszawskie chodniki, prowadzące do kawiarni. Ale wrześniowy spacerniak był nietypowy. Z racji tego, że w terminie planowanym na spacery miało miejsce kawowe święto w postaci Kawa Fest'u, odwiedziliśmy kawiarnie biorące udział w tym wydarzeniu. Zaczęliśmy od Filtrów, gdzie skosztować mi dane było mocno winogronowego cold brew z ziaren etiopskiej Yirgacheffe - świetna rzecz na dobry początek słonecznego dnia. Na drogę wzięliśmy jeszcze latte i ruszyliśmy do 5.29. W tej malutkiej kawiarni z przemiłymi baristami stoczyliśmy espresso battle - 3 mieszkanki, 3 glass shoty i ciężki wybór. Wszystkie 3 strzały bardzo smaczne, bardzo różne, a zwycięzca mógł być tylko jeden. W znajdującej się niedaleko My'o'My nie trafiliśmy czasowo na cup tasting, więc posililiśmy się espresso (i latte), po czym 2/3 naszej spacerowej grupy udało się do domu, a ja postanowiłem odnaleźć, znajdujący się przy Puławskiej, Relaks, co nie okazało się takie proste (chwała Google Maps ;)). W Relaksie w końcu udało mi się wychylić cały kubas kawy zaparzonej w syfonie - bez rewelacji, jeśli chodzi o smak, ale metoda zaparzania widowiskowa, a na deser jeszcze filiżankę tym razem mocno porzeczkowej kawy, zaparzonej metodą cold brew w aparaturze godnej pracowni alchemicznej. Sam Kawa Fest to bardzo fajna inicjatywa i oby z roku na rok się rozrastała, bo fajnie jest pospacerować po kawiarniach i poznawać (smakując) różne techniki zaparzania kawy, w dodatku za rozsądne pieniądze. Smutne jest jednak to, że w biorących udział w Kawa Feście kawiarniach było mało ludzi. Mam nadzieję, że spowodowane było to krążeniem po kawiarniach, a nie słabym zainteresowaniem. Żałuję też, że nie dane mi było zobaczyć procesu wypalania ziaren w Filtrach (mam nadzieję, że udało się w końcu odpalić piec), że nie trafiliśmy z godziną w cup tasting w My'o'My, i że czas nie pozwolił na dotarcie na Francuską 30, gdzie pod czujnym okiem baristów można było porysować mlekiem na kawie. Może za rok czasu będzie więcej. Na koniec wielkie "Dzięki" dla wszystkich przemiłych baristek i baristów, z którymi udało się porozmawiać podczas pobytu w kawiarniach. Do zobaczenia. :)